Adam Fularz
W miastach tego kraju od lat buduje się coś, co my w Zielonej Górze już mamy, ale dla odmiany po kawałku niszczymy. Za prezydentury p. Listowskiego zniszczono warty 65 mln zł odcinek linii prowadzącej do Jędrzychowa. Zdemontowano wówczas dwa wiadukty na tej linii. Obecne i przyszłe władze także raczej zamierzają niszczyć to co mamy niż odpowiednio to wykorzystać.
Jak to się dzieje, że my niszczymy coś, co w innych miastach budują od nowa, płacąc ok. 15- 20 mln za jeden kilometr takiej infrastruktury? Mamy niekompetentnych rządzących, którzy nie znają się na transporcie i nie widzą, że po prostu marnotrawią coś co ongiś funkcjonowało, i w większości miast tego kontynentu jest uparcie rozwijane. Nasze władze od lat nie dbają o transport zbiorowy, wystarczy spojrzeć na system autobusowy, który jest fatalnie zorganizowany – autobusy kursują rzadko i nie w stałych odstępach czasowych, jak to ma miejsce w innych miastach. Zaledwie jedna linia kursuje z 10-minutową częstotliwością, i to tylko w szczycie. Co więcej, tutejszy transport autobusowy jest zadziwiająco powolny – autobusy jeżdżą niewiarygodnie powoli, brak jest wydzielonych buspasów na jezdniach, więc stoją one w korkach, ponadto jest drogi -najtańszy bilet, nie uprawniający do przesiadki kosztuje 2 zł, podczas gdy w Poznaniu kosztuje on 1,30 zł i do przesiadki uprawnia. Jedyna jego zaleta to automaty biletowe w autobusach.
Nasze miasto przeorientowało się w niespotykanej w Polsce skali na samochody, autobusami jeżdżą głównie renciści, starsze kobiety, uczniowie i studenci, brak w nim tych przeciętnych, normalnych mieszkańców którzy tak często korzystają z komunikacji zbiorowej w innych miastach. Komunikacja nocna była kilkakrotnie droższa niż w innych miastach, nic dziwnego więc że się nie utrzymała. Ci, których nie stać na taksówkę, ryzykują prowadzenie samochodu po pijanemu. Życie kulturalne i studenckie miasta kończy się koło wpół do jedenastej, ponieważ MZK ma natręctwo kończenia swej pracy dużo wcześniej niż dzieje się to w innych miastach. Także z racji fatalnej komunikacji miejskiej Zielona Góra spadła do roli kulturalnego zaścianka, gdzie życie nocne zamiera. Nic więc dziwnego, że w mieście gdzie słabo zarządzana komunikacja miejska w zasadzie upadła, brak jest jakiejkolwiek woli jej rozwoju.
Pomysł kolei miejskiej w Zielonej Górze nie jest nowy, jeszcze w latach 70-tych pracowano nad tym, a sam projekt miał licznych propagatorów. Zresztą system kolei podmiejskiej działał tu przed wojną. Później pomysł ten znalazł się w strategiach i planach z tego okresu, jak i również w późniejszych strategiach miasta. Jak zauważył ostatnio mój znajomy, gdyby Polska była normalnym krajem takim jak kraje z nami sąsiadujące: Czechy czy Niemcy, nikt nigdy nie wpadłby na pomysł zamknięcia tej linii i działałaby ona w najlepsze. Polska jest biedniejszym, gorzej rządzonym krajem, dla porównania Czechy są np. od Polski już o połowę zamożniejsze.
Kolej miejska umożliwi dotarcie z południa miasta na dworzec w ciągu 3-4 minut. To właśnie szybkość podróży w terenie zurbanizowanym jest głównym atutem tego typu systemów. Zaproponowałem, aby w pierwszej fazie do dawnego Dworca Południowego kursowały co 30- 40 minut autobusy szynowe łączące Zieloną Górę z Nowa Solą. Czas przejazdu z okolic ul. Wiśniowej do Nowej Soli przez Dworzec PKP winien wynieść 24- 25 minut, a potok na tej trasie winien wynosić ok. 3000 pasażerów dziennie. Pomiędzy Kędzierzynem Koźle, a Opolem, miastami podobnej wielkości, ten potok wynosi aż 6 tysięcy osób! Oczywiście jasnym jest, ze w chwili obecnej niemal nikt nie korzysta z kolei w codziennych dojazdach do pracy do Zielonej Góry. Ten środek transportu w naszym województwie niemal nie funkcjonuje w takim stopniu jak w bardziej rozwiniętych gospodarczo województwach.
W dalszej perspektywie czasu, po budowie obwodnicy kolejowej Czerwieńska (koszt: 23 mln PLN), będzie można zastosować pociągi z napędem elektrycznym, które z Nowej Soli przez Zieloną Górę pojadą do Sulechowa. Przy prędkości 90 km/h cza podróży na odcinku Zielona Góra- Sulechów ma wynieść 17 minut. Ponadto zostanie dobudowany odcinek 950 metrów toru na os. Pomorskie, i kolej miejska pojedzie w drugiej relacji: os. Pomorskie- Dworzec PKP- ul. Wiśniowa (dw. Południowy). Czas przejazdu z os. Pomorskiego na ul. Wiśniową może zająć nawet 6-7 minut. Tym samym Zielona Góra zyska poprzez niewielkie inwestycje (ok. 4-5 mln PLN) i wykorzystanie do maksimum istniejącej infrastruktury nowoczesny system transportowy typowy dla większości miast Europy.
Koszt kompletnej modernizacji linii z Dworca PKP do dawnego dworca Południowego przy ul. Wiśniowej (3,3 km) wynosi mniej więcej tyle samo co koszt remontu ul. Botanicznej: 3,5 mln PLN, i jest to koszt kompletnej wymiany nawierzchni torowej i budowy prostych przystanków. Gdyby cały projekt był finansowany ze źródeł Unii Europejskiej, wkład miasta wynosiłby tylko ok. 400- 500 tys. PLN. Oczywiście, nie jest potrzebna aż tak zakrojona modernizacja tej linii, bowiem nikt nie zamierza gnać po niej z prędkością 100 km/h. Wykorzystanie szyn staroużytecznych i dokonanie prostszego remontu pozwoliłoby obniżyć te koszty do 1- 1,5 mln PLN. Sprzedaż starego torowiska na złom pozwoli zbić te koszty do 1,3 mln- 800 tys. PLN. Ale, aby to zrobić, trzeba się znać, albo zatrudnić specjalistów z odpowiednią wiedzą. Nasze władze się nie znają, więc infrastruktura od lat niszczeje, choć gdzie indziej pracowałaby. Nasze obecne władze i chętni na rządzenie miastem wolą kłamać i mówić że nie da się (tak np. mówi p. Bożenna Bukiewicz), mimo że przed wojną dało się doskonale, i w innych miastach również się to doskonale udaje.
Idea wydajnego systemu transportu, który będzie stanowił podstawę mającej powstać w ciągu najbliższych lat 190-tysięcznej aglomeracji, której centrum będzie stanowiło miasto Zielona Góra (118,2 tys. mieszk.), a miastami satelickimi Nowa Sól (40,6 tys. mieszk.) oraz Sulechów (17,8 tys. mieszk.), to system szybkiej kolei miejskiej, czyli ten sam pomysł który leży u podstaw sukcesu drugiego polskiego Trójmiasta Gdańsk- Gdynia-Sopot. Trójmiasto oparte na samochodach osobowych mamy obecnie, i trudno mówić by odniosło ono sukces i zrosło się we wspólną całość. Niestety- obecne i przyszłe władze mówią raczej tylko o „samochodowym” Trójmieście. Dziwne czemu, w końcu tego typu połączenia kolejowe wewnątrz aglomeracji nie są deficytowe, przynoszą zyski nawet w Polsce i zależy to tylko od lokalnych władz, czy takie systemy powstaną.
Kolej obsługująca zachodnią i południową część miasta w Zielonej Górze jest potrzebna, ponieważ obecny dworzec jest ulokowany na przedmieściach, we wschodniej części miasta, jest więc słabo dostępny dla większości mieszkańców miasta. Oparty na transporcie szynowym projekt przekucia w praktykę idei Trójmiasta Lubuskiego może nie odnieść pełnego sukcesu, jeśli w pełni nie wykorzystamy całej dostępnej infrastruktury szynowej na terenie miasta, umożliwiając szybkie przemieszczanie się pomiędzy wszystkimi częściami aglomeracji.