0 Comments
Właśnie przejechałem pociągiem przez Odrę, spoglądając przez okno pociągu na rozlewiska Odry. Rzeka położona tak blisko granic miasta, jest bardzo malownicza. Ale też niedostępna i zapomniana. Nie wykorzystuje się jej ani rekreacyjnie, ani sportowo. Nie ma nawet wyznaczonych i urównanych alejek spacerowycgh nad tą rzeką, nie ma wyznaczonych i opisanych tras krajoznawczych, a autobusy miejskie nie dojeżdżają do Oderwaldu, ongiś lasu miejskiego. Gdyby naszą rzekę dobrze rozreklamować, owe 10 km pokonywałoby wielu mieszkańców poszukujących wypoczynku, a nadodrzańskie alejki zapełyby się spacerowiczami.
Fot. Przedwojenna mapa Lasu Miejskiego – Oderwald
A sporty wodne? Przecież, wzorem Nowej Soli, możnaby zrobić w porcie w Cigacicach jakiś ośrodek sportów wodnych, uczyć dzieci wioślarstwa, kajakarstwa- niechby wiosłowały choćby po kanale portowym. We Frankfurcie nad Odrą czy Nowej Soli tradycje wioślarskie są żywe, nawet ja tam wiosłowałem, u nas- zupełnie obce, egzotyczne, nieobecne, dalekie, choć do rzeki jedzie się kwadrans. Mogłaby też wreszcie powstać tu obiecywana od dawna marina.
Fotografie i filmy: Wyprawa z Krępy do Oderwaldu
Kiepsko ma się sprawa z gospodarczym wykorzystaniem portu. Do niemieckich śródlądowych kanałów żeglugowych jest stąd bardzo blisko. Port ten mógłby mieć wielkie znaczenie, ma bodaj najlepszą infrastrukturę w regionie i jest najbliżej do wejścia na sieć niemiecką, którą przewozi się nieporównanie większe ilości towarów niż w Polsce. W Cigacicach mogłaby działać stocznia budująca barki i inne statki śródlądowe- koszty pracy są tu niższe niż na Zachodzie, a barki, powoli bo powoli, dotrą do klientów nawet mimo fatalnego stanu polskich dróg wodnych. Dziś stocznie śródlądowe działają nawet w Płocku, a u nas nie da się. O tym, że miasto ma port, zapomniano.
Dziś jeździłem sporo moim freeride’owym rowerem po tutejszych „górach”, skacząc z hopek i dropów jakie pobudowaliśmy w lasach z przyjaciółmi. Byłem na Górze Wilkanowskiej by nacieszyć oczy panoramą okolicy. W słoneczny, jesienny dzień nasze „Góry Zielonogórskie” były przepiękne. Ale też są straszliwie nierozreklamowane. Nie znalazłem nigdzie opisu atrakcji, tras, drogowskazów.
Jeszcze gorzej jest z wykorzystaniem rekreacyjnym i sportowym. Stok narciarski jest ten sam od przed-wojny, krótki i niedoinwestowany. Istnieje w okolicy miasta wiele lepszych miejsc, nieporównanie dłuższych i dogodniejszych, gdzie mógłby powstać stok narciarski z prawdziwego zdarzenia, mający nawet ze dwa kilometry. Wówczas jakość życia w mieście ogromnie by wzrosła. Ale władze tego typu inicjatywy od lat lekceważą, przypomina im się jedynie na wybory. Od wielu lat dobijam się o armatkę śnieżną i snowpark. Co roku moi znajomi i ja sam musimy sami sobie budować przeszkody do skakania na deskach, ale armatki śnieżnej nikt przecież sam nie ustawi na komunalnym stoku.
Wokół Zielonej Góry jest mnóstwo jezior, na których choćby młodzież z mojego osiedla sama w wakacje organizuje sobie tam „rasta-obozy” na łonie natury. Ale tak naprawdę zielonogórzan tam tyle co na lekarstwo. Jeziora te, wyrobiska w Nowogrodzie oraz jezioro Dąbie, znajdują się jakieś 20 km od centrum, ale brak tam nawet dobrego dojazdu- od najbliższego przystanku autobusowego czeka nas wielokilometrowy marsz. Międzyrzecz ma swój ośrodek nad Jeziorem Głębokie, a Zielona Góra się niczego nie dorobiła, nawet prozaicznej pętli po to by mogły tam dojechać autobusy. Nad podmiejskie jeziora nie da się dojechać bez samochodu, brak jest też tam dobrej infrastruktury turystycznej. Podobnie ma się sprawa z miejskim kąpieliskiem.
Pora chyba na jakąś większą akcję mającą na celu przywrócenie do świadomości społecznej tych miejsc. Lista podobnych braków jest nawet dłuższa, ale skupmy się na tych kilku okolicznych zapominanych miejscach- rzece, górach, jeziorach. Jest to apel i do władz tego miasta, których wzrok sięgał jak dotychczas jedynie do administracyjnych granic miasta, jak i do lokalnych mediów i różnych autorytetów. Przypomnijmy mieszkańcom, co mają. Bo to, co to miasto posiada, ceni się dopiero gdy w Zielonej Górze już się nie mieszka. Może zasiedziałym tu lokalnym „autorytetom” brak tego porównania, by mogli trzeźwiej myśleć?
By admin