centrum » estetyka zielonej góry » stare miasto » starówka

Zielona Góra jest paskudnie brzydka

3 komentarze

Zielona Góra jest paskudna- myślałem sobie oprowadzając sympatycznego pana z Włoch. Sporo handlujemy z Włochami, co jakiś czas przyjeżdżają rozmaici przedstawiciele. Zapraszamy ich do restauracji, zwykle takiej tradycyjnie polskiej, gdzie cieszą się jak dzieci z żurku wlanego do wydłubanego bochenka chleba.

A potem następuje przechadzka po mieście. I oto konsternacja. Na ulicy Bohaterów Westerplatte całe partery budynków są pomazane sprayem przez dzieci silące się na nieudolne graffiti. W zasadzie nawet wiem kto to maluje. Mogliby dla tych osób wydzielić jakieś ściany na legalne wrzuty.

Dwie posesje na głównej ulicy miasta, należące do PKP, to absolutne rudery- dawna apteka kolejowa oraz Dom Kultury Kolejarza. W tym ostatnim nigdy nie słyszałem by coś ktoś kulturalnego organizował, zwykle wynajmują go na wesela. A niedługo tynk płatami poodpada. Zaś owa dawna apteka, zabytkowa zresztą, sprawia wrażenie jakby czekała na podpalenie i chyba o to sprytnemu właścicielowi chodzi.

Pamiętam jak ongiś jeden przedstawiciel handlowy włoskiego przedsiębiorstwa, nocując w Zielonej Górze przeszedł się wieczorami po ulicach. Pofotografował puste ulice, pozbawione przechodniów, i pyta się mnie kolosalnie zdziwiony, czemu one są puste.

Och, przyczyna jest chyba jedna- komunizm, w wielu sektorach wciąż się znakomicie trzymający. Centrum miasta to wszak skomunalizowane budynki, z rzadka wspólnoty mieszkaniowe, co jest tworem z kolei socjalistycznym. Owo centrum umarło w zasadzie, ludzie robią już zakupy gdzieś indziej. Właściciele sklepów nie mogli inwestować w lokale nie będące ich własnością. Dodatkowo odstrasza fatalna estetyka zaniedbanej starówki nijak się mająca do zadbanych handlowych ulic-pasaży w rodzaju poznańskiej ul. Półwiejskiej. Mieszkańcy bawić się nie mają gdzie. Na starówce hałas przeszkadza kilkudziesięciu starszym osobom, a poza centrum brak jest jakiejś dzielnicy imprez.

Mijamy Hermes- niski budynek w kolorze brudu. To ewidentna biedna część Azji, te szyldy, te tablice. Taki burdel w rumuńskim stylu. A kiedyś w tym mieście była nawet architekt miejska, jak się okazało, bardzo skorumpowana.

Nasz spacer przebiega ulicą Kupiecką. Polbruk sprzed kilkunastu lat już dawno zwietrzał. Trochę kiczowato. Chaotyczne reklamy. Ma to być ulica handlowa, a jest co najwyżej sklepikowa- komunalna własność budynków powoduje że handlowcy nie mogą przebić ścian i powiększyć sklepów tak jakby pewnie chcieli. Do tego otoczenie i tandetna estetyka sprawia że adres ten nie cieszy się renomą.

Żeromskiego i plac przed hotelem Śródmiejskim to jedyne wielkomiejsko wyglądające miejsca w Zielonej Górze. Reszta jest co najwyżej powiatowa, miejscami małomiasteczkowa. Władze miasta narzekają na brak terenów do zabudowy. A centrum miasta aż prosi się o intensywniejszą zabudowę. Wystarczy tylko powyprzedawać komunalne budynki i posesje inwestorom prywatnym. I zająć się wreszcie estetyką centrum miasta. Jest to temat którego nie poruszano od dziesięcioleci.




















By


Readers Comments (3)

  1. O. says:

    To prawda. Patrząc na nasze centrum miasta, aż się przykro robi, że jest ono takie nijakie. Zdjęcia mówią same za siebie…
    Ostatnio znajomi z Wrocławia zapytali mnie o jakieś atrakcyjne miejsca, gdy byliśmy na deptaku. Musiałam długo myśleć, zanim coś odpowiedziałam.

  2. Anonymous says:

    Nie jest aż tak brzydka w sensie brudna – są gorsze (np. Szczecin) miasta. A co do atrakcji – zabytków brak to fakt. A co do życia nocnego też zgoda, padaka.

  3. Anonymous says:

    Prawda jest taka, że przed wojną to było maleńkie miasteczko i taki ma też charakter. Deptak ma swój urok dla kogoś kto tam przemieszkał ileś lat. Palmiarnia jak oaza. Ale reszta? Na siłę stworzono miasto wojewódzkie, w którym zabudowa wiejska (dosłownie) egzystuje w centrum miasta…