Poznań » turystyka » zielona góra

Zielona Góra widziana z Poznania

1 Comments

Jakie to smutne, myślę sobie właśnie, gdy po przechadzce nowozbudowaną śródmiejską aleją w Poznaniu – brukowanym śródmiejskim bulwarem z podświetlanymi drzewami, dostępnym tylko dla pieszych i tramwajów, przysiadłem z laptopem w jednej z okolicznych kawiarni. Wspominałem Zieloną Górę, nieco przerażony tym że mój ostatni zielonogórski przyjaciel zamierza z niej wyjechać.

Jakie kiepskie są nasze władze, co one robią z tymi pieniędzmi z podatków- takie spostrzeżenie nasunęło mi się po tej przechadzce sródmieściem Poznania. Całe centrum ma nowy bruk i nowoczesne chodniki z kamiennych płyt lub jakichś specjalnych kostek, szczególnie Półwiejska. Ach, fajnie by było mieć chociaż jeden taki handlowy pasaż w naszym mieście, tymczasem u nas szczególnie centrum jest zaniedbane. Al. Niepodległości jest bardziej ulicą urzędów, szkół, niż pasażem. Kupiecka ze zwietrzałym polbrukiem sprzed kilkunastu lat jest skrajnie zaniedbana i najnormalniej w świecie brzydka.

Fot. Nowa ul. Pólwiejska w Poznaniu, wg http://www.gabnet.internetdsl.pl/galeria/Polwiejska.jpg

Rynek w Poznaniu, choć jest już 8-ma wieczorem, jest pełen ludzi. Czuć genius loci, ten duch miejsca. Ale ten duch tworzą ludzie, spotykający się w przestrzeni publicznej. Kto ma tworzyć ten genius loci w naszym mieście, gdy ostatni moi przyjaciele z Zielonej Góry już się wynieśli, a jedyny który pozostał zapowiada że wyniesie się do Szwecji już za 2 tygodnie? Nie mieli dobrej pracy, a kompletną tragednią było to miasto kulturalnie. Wieczorami po prostu nic się nie działo. Jeśli coś się nawet działo, to w klubie „4 Róże” albo w „Strasznym Dworze”, i to zwykle bardzo rzadko. Zresztą nie wszyscy słuchają np. rocka jaki grają w „4 Różach”, to raczej muzyka dla osób nieco starszych, młodsi mają inne gusty. U nas jest kilka wydarzeń dla młodych w tygodniu, gdzie indziej kilkadziesiąt lub kilkaset.

Fot. Rynek w Poznaniu, wg Wikimedia

Nie ma pubów, kawiarń. Podobnie jak w Poznaniu, Wrocławiu, Jeleniej Górze, i nasz rynek mógłby być nimi szczelnie wypełniony dookoła, nawet jeśli większość osób tam się rozsiadających to goście odwiedzający miasto. Ba, w ogóle w centrum miasta dramatycznie brakuje pubów, barów. Nie ma nawet żadnego baru wegetariańskiego, którego klientelę w innych miastach stanowi alternatywna młodzież i pewne kręgi intelektualistów.

To nie dziwi- w Zielonej Górze generalnie brakuje młodych i wykształconych ludzi, ci opuścili to miasto, nie mając możliwości znalezienia dobrej pracy w swoim zawodzie. Dziś sytuacja na rynku pracy jest tak dobra, że ludzie mogą studiować, co chcą, i znajdą w tym pracę, czy to w kraju czy za granicą. Ale z dobrym wykształceniem nie znajdzie się pracy w Zielonej Górze. Nie ma dużych firm, nie potrzebują więc ekonomistów, tłumaczy, grafików, księgowych, prawników, pracowników human resources czy public relations. Władze miasta próbują ściągać fabryki, podczas gdy powinny ściągać firmy konsultingowe, prawnicze, reklamowe, badawcze, informatyczne etc. One potrzebują powierzchni biurowej, a nie terenów inwestycyjnych wokół miasta.

Chodzę po poznańskich ulicach, i z każdej lampy, każdego płotu zerkają na mnie dowody bujnego życia nocnego w tutejszych klubach. Miasto tętni życiem. W Zielonej Górze konserwatywna władza rządząca miastem takie właśnie plakaty nakazała zdzierać, a rozlepiających karać. Życie nocne w przeciągu pół roku znacznie wymarło, a na zapłacenie monopolowi ZOK-u za rozlepianie plakatów mało kto się kusi- cena takiej przyjemności to od kilkuset PLN do nawet tysiąca, za co można kupić 1-2 nowe słupy ogłoszeniowe. Zieloną Górą rządzą ludzie którzy to miasto po prostu niszczą, bo wiedzą i widzieli zbyt mało, a sądzą że wiedzą wszystko najlepiej.

Nad Poznaniem przelatuje samolot za samolotem, nad Zieloną Górą nie lata nic. Szkoda, że od wielu lat burzliwego rozwoju lotnictwa nasze miasto na tym nic nie skorzystało. Odległy o 25 minut jazdy samochoddm od centrum miasta tutejszy port lotniczy, ostatni jeszcze państwowy port regionalny w kraju stoi pusty, do szczęścia brakuje większego terminalu i systemu nawigacyjnego, wobec czego tanie linie nawet jak chcą, to nie mogą tu zawijać. Od lat nikomu nie chce się go rozruszać, wyrwać z leniwych rąk państwowych urzędników, którym na pieniądzach potencjalnych pasażerów nie zależy. Przecież tak samo jak w Poznaniu, i w Zielonej Górze moglibyśmy ujrzeć anglojęzycznych turystów na ulicach. Niestety, tutejsze władze chyba nawet nie wiedzą, o co chodzi i jakie dochody z turystyki nas omijają.

Miasto omijają wszelkie inwestycje kolejowe realizowane w tym kraju z publicznych pieniędzy. Zamiast 1,5 godziny, do Wrocławia jedzie się 4 godziny, do Poznania również jedzie się chyba o godzinę dłużej niż możnaby. Ekspress którym jadę wlecze się 30 km/h długimi kilometrami, potem traci na małej stacyjce blisko pół godziny. Czy ci ludzie nigdy nie jechali stąd pociągiem? Tutejsze władze nie lobbują za naszymi torami, nic w tej sprawie nie zrobiły, choć mogłyby zwołać mieszkańców i je po prostu zablokować protestem, jak krewcy samorządowcy zrobili ogniś gdzieś w Polsce. Tutejsza linia kolejowa, Nadodrzanka, jest dochodową linią towarową, bodaj drugą co do obciążenia ruchem w kraju, ale od lat eksploatuje się ją rabunkowo. Tutejsi decydenci są tak bardzo niezorientowani w temacie, że myślą że jest to naturalną koleją rzeczy, podczas gdy PKP PLK robi ich w przysłowiowe bambuko.

I tak można dalej, bez końca. W Zielonej Górze możnaby zrobić świetne rzeczy, odtworzyć istniejacą tu ongiś operę, teatr muzyczny, zbudować termy i spa zamiast zwykłego basenu, odtworzyć przedwojenną wieżę widokową i restaurację na Górze Braniborskiej (przedwojenne foto obok), uczynić z miasta kurort jako atrakcję mający piękne lasy wokół miasta. Centrum miasta mogłoby być pełne knajp, restauracji i pubów, i tętnić życiem całą noc. Wzorem Płocka ( link: promocja_festiwalowego_plocka) możnaby latem organizować w mieście festiwal za festiwalem, tak samo jak i tam ściągające po kilkadziesiąt tysięcy przyjezdnych na każdy weekend. Możnaby przywrócić nocną komunikację autobusową, zreformować układ linii wzorem innych miast tak by autobusy jeździły cyklicznie co 10- 15 minut na większości ulic, a pasażerowie przesiadaliby się na węzłach przesiadkowych. Możnaby odtworzyć kolej miejską, kursującą w jakieś 10 minut z Czerwieńska po torach kolei szprotawskiej do ul. Wiśniowej, a sam Czerwieńsk stałby się wówczas tak samo daleki jak osiedle Zacisze.

Przecież tylko taka nowoczesna kolej typu SKM pozwoli miastu pokonać w swym rozwoju barierę pierścienia lasów wokół miasta, bo tylko wówczas czas przejazdu poza miasto będzie na tyle krótki, by wygodnie było dojeżdżać z takich dystansów. Poza tym rozsądne władze rządzące Nową Solą sprawiają że również i z tym miastem można zacieśnić współpracę, i połączyć je w jeden organizm uruchamiając kursujace co kilkanaście minut szybkie i tanie połączenia autobusami szynowymi. Wówczas Nowa Sól stałaby się w naszej mentalności tak odległa jak os. Pomorskie, na które czas przejazdu trwałby tyle samo jak do Nowej Soli właśnie. To można zrobić już dziś, wykorzystując środki samorządu województwa na dofinansowanie przewozów pasażerskich.

Ale nie, my mamy tych, którzy wszystko wiedzą lepiej. Popatrzcie co zrobili przez ostatnie lata i dekady. Nowe schody przy sądzie- góra urodziła mysz. Ogród Botaniczny, który jest przerażliwie nieciekawy, pozbawiony nawet kwiatów, nudniejszy od działki byle babci. Palmiarnia, która nie jest wcale palmiarnią, jedynie namiastką prawdziwej kolekcji roślin. Ci ludzi chyba ani razu nie byli w ogrodzie botanicznym, ani razu w palmiarni. Ja byłem w takowych instytucjach nawet w ten weekend w podwarszawskim Powsinie.

Gdyby tym miastem rządzili normalni, światowi ludzie, to mielibyśmy i normalną palmiarnię z bogatą kolekcją roślin (a nie stolikami restauracyjnymi!), a może nawet palmiarnię będącą dumą miasta, piękny ogród botaniczny zamiast nudnej polanki, nowoczesny stok narciarski i snowpark, porządny skatepark, rewelacyjny kompleks spa i basenów czyniący z tego miasta wręcz uzdrowisko i kurort, lasy wokół tego miasta byłyby zagospodarowane turystycznie- oznaczone i wyrównane ścieżki rowerowe, punkty widokowe, stoki saneczkowe i narciarskie. Działałby port lotniczy i lądowałyby tu tanie linie, przez miasto kursowałyby jak ongiś pociągi z Wrocławia do Berlina. Miasto byłoby żywe wieczorami, pełne cudzoziemców, ściągaliby inwestorzy.

Problemem tego miasta są jego władze i niektóre politycznie uwikłane media. To postkomunistyczna mentalność homo sovieticus w niektórych tutejszych mediach powoduje że brak jest krytyki, dominuje prawienie sobie komplementów, głaskanie, jak za dawnych czasów. A te czasy się dawno skończyły gdzie indziej, dziś są przecież czasy konkurencji- o kapitał ludzki i finansowy. Pora je wreszcie zakończyć i w Zielonej Górze. Wyrwijmy to miasto z postsowieckiej mentalności, i przestańmy po prostu być mili wobec różnych niekompetentnych i głaszczących ich dziennikarzy. Potrzebne są też nowe, bardziej obyte władze które zmieniłyby to miasto.

By


Readers Comments (1)

  1. ok