ogród botaniczny » palmiarnia » spacerem po mieście » zielona góra

Atrakcją to nie będzie. Palmiarnia Zielonogórska.

0 Comments

Ostatnio widziałem wiele parków i ogrodów, nawet w krajach niespecjalnie zamożnych. Po blisko sześćdziesięciu latach powrócił do naszego miasta ogród botaniczny- o połowę mniejszy, i jakiś dziwnie nudny. Atrakcją tego miasta nie będzie, choć mógłby. Podobnież atrakcją tego miasta nie będzie Palmiarnia, mimo wydania na nią 18 mln żywej gotówki z budżetu miasta (środków unijnych nie pozyskano). Nasza Palmiarnia jest nią jedynie z nazwy, podobnie jak i naciągana jest botaniczność naszego ogrodu.

Na świecie w palmiarnii

A tak jest w Zielonej Górze

Park w stylu angielskim

Typowe arboretum, ogród rzadkich drzew

Esplanada- ozdobny park spacerowy

Zielona Góra

Mam bardzo wysokie mniemanie o kompetencjach twórców naszego odrestaurowanego ogrodu botanicznego, jednak widać że ogród urządzał dendrolog- naukowiec. Mi przypomina on bardziej arboretum, dydaktyczną kolekcję drzew i krzewów, niż ogród w którym postawiono na wyeksponowanie piękna roślin. A ogród botaniczny powinien przede wszystkim być piękny, przecież od tego zależą jego wyniki finansowe. Nimi nikt się zbytnio nie przejął. A w tym kraju są ogrody które zarabiają na siebie. Ma się to zmienić wg deklaracji twórców ogrodu, ale kiedy?

Zaskakuje mnie fakt że wydano 6 mln zł na stworzenie czegoś tak malutkiego. Jak robić, to porządnie- po co bowiem budować rzeczy z założenia nierentowne, bo zbyt małe? Przecież można było poprosić Lasy Państwowe aby przekazały fragment lasów wokół tego ogrodu celem jego powiększenia. Nie sądzę by odmówiły wsparcia tak szczytnego celu, zresztą prawo dopuszcza takie transakcje. Mam nadzieję iż Uniwersytet jako obecny gospodarz wystąpi do Lasów o tereny umożliwiające powiększenie ogrodu.

Podobnie ma się sprawa tutejszej Palmiarni. Ta dramatyczna dla budżetu miejskiego inwestycja, sfinansowana bez udziału środków unijnych (widać budowy nowego gmachu komunalnej restauracji Unia nie dofinansowuje) po prostu nie jest palmiarnią, lecz jedynie restauracją. Ja wolałbym mieć w tym mieście przynajmniej jakąś atrakcję turystyczną, a taką mogłaby być Palmiarnia. Gdyby tylko była prawdziwą Palmiarnią.

Jeśli kiedyś byliśmy w typowej palmiarni, to obiekt taki składa się zwykle z kilku osobnych pawilonów prezentujących roślinność różnych stref klimatycznych: subtropokalną, tropikalną, sukulenty, rośliny wodne etc. W naszej Palmiarni prym wiodła gastronomia, ba, Palmiarnia nie była na „poziomie” innych tego typu placówek w kraju, o Europie nie wspominając. Pod względem powierzchni jest najmniejsza w kraju, zresztą i ta skąpa powierzchnia przeznaczona jest bardziej pod bankiety niż ekspozycję roślin. Samych roślin jest zbyt mało, typowa palmiarnia w Polsce ma kilka tysięcy taksonów (gatunków), nasza ma ich ok. 200. Są one słabo wyeksponowane, miejsce w ogóle nie ma charakteru takiego jak mają inne kolekcje roślin tropikalnych. W naszej Palmiarni jest jakoś… dziwnie rzadko.

Mnie uczono, że jeśli coś się robi, to się to robi dobrze. Nie wiem, w imię czego nasze miasto zamiast Palmiarni buduje „państwową restaurację” z biednego przecież budżetu. Nie wiem, dlaczego ogród który powstał, jest na tak słabym poziomie. Nasze władze, robiąc cokolwiek, powinny się chyba zainteresować tym jak daną inwestycję robi się w innych częściach kraju i Europy, zamiast samemu tworzyć „lubuski krajobraz księżycowy”.



Fot. Pocztówki Palmiarni z lat 70-tych, dozwolony użytek do celów dydaktycznych.

By


Readers Comments (0)