Dni Sztuki Współczesnej » zielona góra

Dni Sztuki Współczesnej- kilka słów

0 Comments

Jest niewiarygodne że w tym umierającym mieście znalazł się ktoś kto zorganizował Dni Sztuki Współczesnej. Urząd Miejski nie wsparł inicjatywy dziewczyn, oni nie dali na to ani złotówki. Cała impreza miała mi bliżej nieznanych sponsorów i podobno budżet oscylował w okolicach 1500 PLNów. Jeśli idzie o stosunek jakości do kosztów, to wyszło niezwykle dobrze. Ale co chwilę były organizacyjne wpadki, sympatyczne zresztą, choć niekiedy irytujące.

Co można pokazać w tak biednym mieście na wystawie sztuki w obdrapanej hali? Wrzut lokalnego twórcy ars murale, wykonany ponoć dzień wcześniej. Świetny, twórca zasłużył na wcześniejszą wystawę w tutejszym BWA. Wiele frapujących prac, ogólnie zajmujących, choć znalazły się tam także prace banalne. W Starej Winiarni wystawiali się: Basia Bańda, Seweryn Swacha, Michał Jankowski, Rafał Wilk, Krzysztof Pańtak, Jarek Jeschke, Sławek Czajkowski. Było nawet wino i ta odrobina elegancji, oczywiście w skłoterskim stylu.

Koncerty wypadły świetnie. Trip hop, jaki zapodali S. z ekipą, naprawdę wprawiał ludzi w bauns. To było coś na bardzo dobrym poziomie. Po prostu lokalne gwiazdy. Niestety, organizatorkom zabrakło 60 zł na ochroniarza (co nie dziwi przy wielkości budżetu) i około pierwszej w nocy na terenie Starej Winiarni pojawili się nieproszeni goście rzekomo myszkujący po zapleczu i pomieszczeniach nieprzeznaczonych do przebywania w nich. Organizatorki zadecydowały o zamknięciu imprezy, czego się przecież nie robi. Mogły poprosić lokalną ekipę o przepłoszenie niepożądanych osób, a zamiast tego poprosiły wszystkich o opuszczenie imprezy. Nawet ludzie od dramów podobno nie zaczęli grać, Monosylabikk także nie. Szkoda.

Drugi dzień to były filmy. Chyba lokalne, nie wiem. Niektóre śmieszne, choć slapstickowe (humor trans-gender), inne schematyczne. Inne były rodzajem popisu i lansu uczniów plastyka. No cóż- taka jest tutejsza sztuka. Jej ogromną wadą jest to ze jest autentyczna. Postacie na filmie używają dosadnego „języka bez ściem”, mówią „spierdalaj” kiedy trzeba, noszą dresy i nie są obłudą prawdziwego życia jaką znamy ze szklanego ekranu. To kino młode, o problemach ludzi młodych.

Wielkie dzięki za to. Za to że lokalni twórcy mogli się zaprezentować. My daliśmy pokaz tańca walki, koślawy bo koślawy, ale był.

By


Readers Comments (0)