rewitalizacja » spacerem po mieście » turystyka industrialna » wagmostaw » zabytki

Zabytek nad Wagmostawem ofiarą zielonogórskich przeciwników zabytków

0 Comments

Wagmostaw jest czymś więcej niż tylko zapuszczonym fragmentem przedwojennej świetności tego miasta. „Każda kolejna ekipa, ta sama lipa”- chciałoby się powtórzyć hasło z wczorajszej feministycznej Manify. Ileż to prezydentów obiecywało. Ilu to dziennikarzy skrobało. I nic. Wielki Babilon postawił na tym swoją łapę.

Zielona Góra od jakiegoś czasu nie ma szczęścia do władz zainteresowanych restaurowaniem zabytków. Wagmostaw był ongiś rodzajem takiego miejskiego parku, którego w Zielonej Górze dziś brak, oraz miejskiego kąpieliska jakim jest dziś zalew w Ochli. Podróżowano tu tłumnie. Pływano po akwenie łódkami, kąpano się, opalano, biwakowano, imprezowano. Oraz jedzono i pito w wielkim gmachu restauracji z salą balową znajdującej się nad stawem.

Przyszedł komunizm. Zrobiono tu dom kultury pobliskiej Fabryki Wagonów i Mostów (Wagmo- stąd też oryginalna nazwa stawu). W momencie gdy się urodziłem i od dzieciństwa bawiłem się nad tym stawem, w budynkach działała betoniarnia produkująca paskudne płytki lastryko, których nieco mam jeszcze w domowej szklarni. Pamiętam pierwszy pożar- strawił drewnianą altanę nad samym stawem. W zgliszczach znaleźliśmy żelazny gryf z harfy albo fortepianu i jakieś ponapalane przedwojenne obrazy.

Nieczynną restaurację dobił kapitalizm – ów kapitalism typowy dla polskiej transformacji. Jest to, co tu dużo mówić, obiekt zabytkowy. Nowy właściciel, przyjaciel prezydenta miasta, o nieruchomość zakupioną za bodaj 50 tys. PLN bynajmniej nie dbał. Wszyscyśmy podejrzewali że budynek z przeciekającym już dachem wkrótce pójdzie z dymem, i po jakimś czasie  wybuchł pożar.

Mija już bodaj z 10 lat odkąd budynek stracił dach. Zabytkowe mury rozsadzają mrozy każdej zimy. Ale po stokroć groźniejszy dla zabytku jest nowy właściciel który najprawdopodobniej wkrótce zmiecie spychaczem klasycystyczne obramowania okien, absydy, przypory. Już zresztą ma plan co by tu zbudować, i to coś nie jest zbyt podobne do poprzedniego budynku.

Zabytek? To już ostatni w Dolinie Gęśnika. Ze 4 lata temu zburzono przedwojenny dom starców na ul. Źródlanej (z pruskiego muru, bodajże pod nr. 3 lub 4), podobnie postąpiono z przedwojennym gmachem zarządu basenu miejskiego przy ul. Źródlanej (koło kościoła). Ruiny dawnej restauracji i sali balowej to ostatni zabytek w tej części miasta.

Tak, budynek stoi na rzeczce Gęśnik, która przeplywa tunelem pod budynkiem.


A oto i sam staw, dziś w 2/3 zamulony

Calość ruin i staw

By


Readers Comments (0)